Ach, matura, matura, matura, matura, matura...
Czekanie, arkusz, bułka, grzesiek w czekoladzie, telefon, bułka, czekanie, arkusz...
Cóż mam powiedzieć? Zmęczyłem się tym polskim i tyle.
Dwa razy pierwszy temat. Za jakiś czas pójdę oglądać film (po angielsku, ja jutro).
Pozytywne jest to, że nie mam negatywnych uwag ;-)
Swoją drogą to jakaś ciekawa zależność: na zewnątrz ciepełko i na maturze ciepełko.
czwartek, maja 04, 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz