środa, marca 29, 2006

Czas... czas... czas...

...nie goni nas? Chyba jednak goni. Ostatnio zaczyna mi go bardzo brakować, a przynajmniej tej części, której nie wypełnia nauka czy inne zajęcia.

Wczoraj, dzis i jutro mamy rekolekcje - z tej okazji prezentuję wykonany dziś przy udziale Koguta oksymoron:



To tyle na dziś! Idę spać. Jutro sprawdzian z fizyki, pojutrze z matmy, popojutrze wyjeżdzam... a potem trzeba oddać plan prezentacji z polskiego! Argh!

sobota, marca 25, 2006

Za miesiąc matura...

Czy za dwa. Ostatnio tracę rachubę czasu. Chyba to przez to, że dużo dzieje się w moim życiu.
Niech komentarzem do dzisiejszego dnia będzie kod programu który napisałem wczoraj/dzisiaj.

#include "time.h"
#include "stdlib.h"
#include "stdio.h"

int main()
{
time_t czas;
for(;;)
{
czas = time(NULL);
if (czas > (1143243863+16200))
{
system("./foobar2000.exe metallica.fpl");
break;
}
sleep(100);
}
printf("Pobudka!!! Czas: %i\n",czas);
return 0;
}

Jeśli się komuś chce, niech spojrzy do dokumentacji funkcji time w ANSI C i sprawdzi co oznaczają wpisane wyżej liczby. Idę spać.

środa, marca 22, 2006

Najgorsze jest czekanie

I już po egzaminie...

Powiem Wam, że nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz wpompowałem w siebie taką dawkę adrenaliny. Najpierw było jakieś 45 minut czekania na egzamin teoretyczny. Jeden błąd, nic wielkiego, jakoś poszło. Później czekałem już trochę dłużej, będzie z godzinę. Plac zdałem.

Potem nastąpił irytujący czas oczekiwania w niedogrzanym pomieszczeniu, przy zepsutych automatach do kawy i batoników - szczęście że miałem coś do zjedzenia. W końcu, trzęsąc się trochę ze zdenerwowania, wsiadłem do niebieskiego fiata Panda, wyposażonego w elektrycznie ustawiane lusterka, instalację gazową, egzaminatora...


Na następny termin jeszcze się nie umówiłem.

poniedziałek, marca 20, 2006

"Sex for sale"

Blog mógł przez kilka dni odpocząć od mojej natrętnej obecności. Wyjazd do Zagórza i na narty do Młodych Buków (nie znam dokładnie pisowni czeskiej a nie chcę kaleczyć) nie pozostawił mi zbyt wiele czasu, szczególnie że pozostałą jego część spędziłem z moją rodzinką. Było fajnie :-)

A co do tytułu posta: dokładnie tak samo zatytułowana była nasza dzisiejsza kserówka z angielskiego... Tekst okazał się (zgodnie z przewidywaniami prof. Rutkowskiego :-) ) przysłowiowym kijem wsadzonym w mrowisko. Dyskusja zajęła nam całe dwie godziny angielskiego i jak rzadko która wznieciła niemałe emocje. Chyba największym problemem było ustalenie czy prostytucja jest szkodliwa czy nie. Moja odpowiedź jest twierdząca, lecz nie zamierzam jej tutaj uzasadniać. Dzisiejszy angielski wystarczy, kogo nie było niech żałuje ;-P

Swoją drogą, ciekawie jest obserwować, jak ludzie pod wpływem emocji tracą możliwość wyrażania najprostszych myśli i zapominają brzmienia podstawowych słówek. Ale dość już o tym.

Kolejnym ciekawym doświadczeniem dnia dzisiejszego była lekcja j. polskiego. Wraz ze zmianą tematu - rozpoczęliśmy poezję lingwistyczną - niektórym osobom poprawiły się nastroje. Różnica polega moim zdaniem na tym, że o ile wcześniej wysoce abstrakcyjne intepretacje wiersza były przekazywane z obrębie ławki, o tyle teraz możemy z czystym sumieniem podzielić się z nimi z naszą profesorką całkiem celnie trafiając w klucz. Taka poezja. Wspólnie z Patykiem i wyleczonym już z tęż... to znaczy... zapalenia gardła Lamą kontynuowaliśmy dzieło śmiesznych rysunków, nawzajem pisząc w swoich zeszytach. Z kolei Kogut wykazał się swoim destruktywnym charakterem: w chwili mojej nieuwagi porwał do ręki mój ołówek i - zanim zdążyłem zareagować - złamał go. Co ciekawe, wyglądało to na akcję nieświadomą... ale to chyba typowe dla niego.

Na zakończenie zamieszczam zdjęcie zrobione dziś w przerwie wspomnianego polskiego. Widnieje na nim dość zakurzona lampa wsadzona do wiaderka wraz z butelką. Zwróciła naszą uwagę ze względu na absolutny brak celu dla którego miałaby stać w kącie sali... czy też w jakimkolwiek innym miejscu. Jak mógłby spotworzyć jakiś p... :

"Lampa, która jest i butelka która jest jak lampa"

stoi
po co?
co?
wiadderko.


.Cin op




Aha, jeszcze jedna rzecz. Byłoby mi miło przeczytać Wasze komentarze.

czwartek, marca 16, 2006

Armia wzywa!


Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo nie lubię chadzać do wszelkiej maści urzędów. Dziś przyszło mi, niestety, przyjść do badania na komisję rekrutacyjną. Dostałem "A" i mam przed sobą perspektywę 6 tygodni wyciętych z życiorysu (dziś były to na szczęście jedynie 3 godziny) po 3 roku studiów. Co za kraj...

środa, marca 15, 2006

Mroczna fizyka

Wiele osób twierdzi że sylwetka przechadzającego się nowego fizyka jest... mroczna. Sami oceńcie... zdjęcie zrobione od tyłu, aby nie przerazić wrażliwych czytelników ;-)

wtorek, marca 14, 2006

Żyrafa... płonąca!



... bo jaka by miała być inna ;-) ?

Niestety nie potrafie jej narysować zbyt dobrze. Cóż, rysunek wymaga lat ćwiczeń, a tych nie mam za sobą.

Ta narysowana jest w zeszycie do polskiego :-)

poniedziałek, marca 13, 2006

Pierwszy post

Tytuł tego posta jest, zaiste, niewymyślny. Jednakże ponieważ nic innego nie przychodzi mi głowy, taki tytuł pozostanie... Niech będzie ten post pewnym wprowadzeniem do całości bloga.

Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem utworzenia czegoś w stylu pamiętnika. Jako że papier uważam za raczej nietrwały środek przenoszenia informacji (a na pewno łatwo jest go zgubić...) więc od początku stawiałem na zapis elektroniczny. Jeżeli ktoś jest ciekaw jak doszedłem do Bloggera niech śmiało pyta. Większość chyba nie bardzo.

Cóż znajdzie się w tym blogu? Muszę ostrzec, że niektóre moje posty mogą okazać się mało zrozumiałe. Zdażać się też będzie, że niektóre z nich będą niezrozumiałe. Liczę się także z tym, że niektóre będą rozumiane nieprawidłowo. Dlatego proszę nie wysuwać pochopnych wniosków i raczej skontaktować się z autorem niż z prokuraturą... czy też zakładem psychiatrycznym ;-)

Mam zamiar opisywać w blogu różne rzeczy, czasami zamieszczać linki do programów, zdjęcia... zobaczycie sami.

Zapraszam :-)

Autor.