środa, maja 24, 2006

Wakacje...

Tak, tak, wakacje już się rozpoczęły! Przynajmniej dla mnie...

Będzie to dla mnie, wbrew pozorom, bardzo zajęty okres, być może w większym nawet stopniu niż w trakcie roku szkolnego. Równocześnie jednak nieporównywalnie od niego przyjemniejszy.

Moje plany? Wizje? Pomysły? Mam ich kilka. Mimo wszystko, po części jadę autobusem... linii "Rnd":



Szerokiej drogi mat-fizy i nie tylko!

sobota, maja 13, 2006

Mat(ura/ematyka)

Ach tak, matura z matmy. Jakoś poszło - aczkolwiek nie obyło się bez błędów. Poziom podstawowy był prosty, rozszerzony wymagał znacznie więcej energii. Swoją drogą - jestem za obowiązkową maturą z matematyki. Chociażby po to, aby obyło się bez takich przypadków liczenia 30%... ;-)
Promocja w Tesco...
Tymczasem zaś - fizyka i ustny polski.

poniedziałek, maja 08, 2006

Oral

Uczyli ustna - matura z angielskiego. Przyszedłem dzisiaj na 13:00, o 15:00 byłem w domu... w sumie jedna z najprzyjemniejszych części jak sądzę :) Dostałem 20 na 20 punktów, czyli 100%... :D

czwartek, maja 04, 2006

Ciepełko

Ach, matura, matura, matura, matura, matura...
Czekanie, arkusz, bułka, grzesiek w czekoladzie, telefon, bułka, czekanie, arkusz...
Cóż mam powiedzieć? Zmęczyłem się tym polskim i tyle.

Dwa razy pierwszy temat. Za jakiś czas pójdę oglądać film (po angielsku, ja jutro).

Pozytywne jest to, że nie mam negatywnych uwag ;-)


Swoją drogą to jakaś ciekawa zależność: na zewnątrz ciepełko i na maturze ciepełko.

wtorek, kwietnia 25, 2006

Szkoła medialna

Zrobione dziś w szkole zdjęcia można obejrzeć w galerii na stronie:
http://www.matfiz2lo.yoyo.pl/

Sukcesywnie będę tam dodawać różne fotografie. Filmiki będę z kolei dodawał do serwisu video.google.com. Link do znalezienia na powyższej stronie.

Edycja:

Zapomniałem dodać, że oryginały w znacznie lepszej rozdzielczości mogę przegrać na dowolną płytkę - zajmują ok 185 Mb.

Edycja(2):

Warto obejrzeć także stronkę z filmikami Śliska. "Nawiedzona Szatnia","Intro","Oż!"...
www.dropshots.com/matfiz

poniedziałek, kwietnia 24, 2006

Już tylko miesiąc

I to bynajmniej nie do matury, lecz do jej końca. Trzeba się zacząć uczyć ;-)

Nie mam czasu pisać na blogu. Może od czasu do czasu napisze coś krótkiego aby się oderwać, ale nie liczcie na jakiekolwiek dłuższe formy.

Za wypełniacz niech posłużą zdjęcia.








Do zobaczenia po maturze :-)

wtorek, kwietnia 18, 2006

Życie

Ach życie...

"Rozprężę szeroko ramiona,
Nabiorę w płuca porannego wiewu,
W ziemię się skłonię błękitnemu niebu
I krzyknę, radośnie krzyknę :
- Jakie to szczęście, że krew jest czerwona !"


Ślizgając się po powierzchni realizmu dochodzę do wniosku, że najsilniej odczuwa się wiosnę gdy po sześciu zegarowych godzinach matematyki wychodzi się z kochaną osobą w słoneczny dzień. Lub też gdy spaceruje się po Parku Południowym i nie jest się sam.

Wczoraj wyjechałem do Wrocławia, wróciłem dziś mniej więcej w okolicach 20:30. Przy okazji stwierdziłem po raz kolejny, że pociągi relacji Wrocław-Wałbrzych oddziałują z cząstkami v indukując pole nasenne. Musiałem uważać żeby nie przegapić stacji...

Tymczasem przymierzam się do lekkich zmian w wyglądzie strony. Czas pokaże co się z tego ziści. Z nieoficjalnych źródeł mogę przekazać, że pojawi się tu i ówdzie cząstka v i może jakaś Żyrafa Rasa (v).

Tak, wiem, że smucicie się że już kończe ten post...


"Pa!", jako rzecze Lama.


Ach, byłbym zapomniał. Nowy Vault!

niedziela, kwietnia 16, 2006

Budzik

Dziś trochę inaczej.

#include "time.h"
#include "stdlib.h"

int main()
{
int sec = 1;
int min = 60*sec;
int h = 60*min;
sleep(4*h+30*min);
system("./foobar2000.exe budzenie.fpl");
return 0;
}


Może się okazać trochę niedokładny ale trudno się mówi.

wtorek, kwietnia 11, 2006

Tytuł

Sądziłem, że gorszego tytułu od "Pierwszy post" wymyślić się nie da. A jednak... Nic nie przychodzi mi do głowy, więc niech tak zostanie.

Na wstępie chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy wyrazili swoją opinię w komentarzach. Bardzo się z nich cieszę :-)

Jutro (choć to prawie dzisiaj) zamierzam przejść się do fotografa po zdjęcia "do dyplomu". Z tej okazji odszukałem swoje zdjęcie na komputerze; możecie je od dzisiaj obejrzeć w moim profilu. Wiem, i tak większość z Was wie jak wyglądam, ale tak na wszelki wypadek... ;-)

W każdym razie jutro pojawię się w szkole na bardzo krótko, właśnie w związku z owymi wspomnianymi już zdjęciami. Muszę je do jutra donieść prof... hmm... może zamiast Ś. nazwiemy ją, dajmy na to, Żyrafą? 'Ś.' jakoś mi zbrzydło.

Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: pojawił się nowy Vault (link po prawej). Jest on aluzją do tego(ang) opowiadania.

Co jeszcze? Nie wiem. Zmęczony jestem. Wiem, marudzę...

Miałem dzisiaj w nocy sen, który o dziwo nadal pamiętam. Nie potrafię sobie przypomnieć niektórych odczuć mu towarzyszących ale jest z nimi tak, jak z przyjemnością ze zjedzenia czegoś; wiem że mi smakowało, potrafię sobie przypomnieć ten smak, ale samego odczucia przyjemności już nie.

Sądzę, że "materiałem stymulującym" (patrz: matury ustne z języków obcych) do snu stały się dwa opowiadania Frederika Pohla (bardzo podoba mi się jego styl): 23 słowa i Dzień Milionowy. Nie chcę tutaj przytaczać ich treści, lecz w ogólnym zarysie pierwsze mówi o człowieku posiadającym zdolności nadludzkie, drugie zaś o świecie ludzi za tysiąc lat (milionowy dzień AC). Kto chce niech da znać.

Zaś co do treści... mogłem poruszać się z dużą prędkością po galaktyce. Ktoś powiedział, że tak naprawdę wszystko (to znaczy inne galaktyki) jest bliżej niż wygląda, a to obłoki międzygwiezdne zakrzywiają czasoprzestrzeń tak, że wydaje się inaczej. Widziałem znajomy mi obraz galaktyki... który nagle "wyprostował" się. I wiedziałem że ten drugi jest prawdziwy. Gdy wylądowałem w łóżku, które natenczas było jedynym sprzętem, którego byłem świadomy; było jakby miejscem na którym mogłem usiąść by obserwować dalej galaktykę, obdarowany zdolnością podobną do tej, którą posiadał pewien bohater książkowy (o tej porze ciężko jest mi skojarzyć tytuł i imię postaci; na pewno był magiem, chciał zostać bogiem... jego oczy były jak klepsydry... O! Cykl powieści to "Dragonlance", ale bohatera dalej nie pamiętam). Gdy spojrzałem na niebo i galaktykę (skupioną wizualnie w obszarze kilkunastu stopni, jakbym patrzył się z przestrzeni niedaleko czarnej dziury), widziałem po kolei stadia ewolucji gwiazd. Całkiem ładne to fajerwerki były.

Było coś jeszcze, ale tego na pewno nie umieszczę w blogu.

Dość już na dzisiaj. Przez ten sen zrobił się z tego posta prawdziwy ślimak. Patyk zasnął już na stojąco...
Dobranoc.

niedziela, kwietnia 09, 2006

Home, sweet home...

Wybaczcie mi ten makaronizm (czy też może anglicyzm?) ale dopiero przed chwilą wróciłem do domu. Nie żebym żałował dzisiejszego wyjazdu do Wrocławia - wręcz przeciwnie! Jestem jedynie trochę zmęczony.

Wypróbowałem dziś nowy budzik: komputer+foobar2000(program muzyczny)+scheduler(wtyczka do foo). Całkiem skuteczny, budzi w ciągu sekundy... przy odpowiednio ustawionej głośności ;-) Wolałem jednak obudzić się odrobinę dłużej a łagodniej. I tak zdążyłem.

NIE Pozwolę sobie w tym miejscu zaprezentować rysunku imć Koguta pt. "Mała owieczka ściąga obrus".

Nie mam nawet siły szukać niczego w zamian... wybaczcie.

Idę uczyć się na ostatni w szkole sprawdzian z matmy...

wtorek, kwietnia 04, 2006

O wiośnie, maturze i kiełbasie słów kilka

Wiosna... na reszcie. Pewien ktoś :-) powiedział że działa na baterie słoneczne... Ja chyba też. Zdaje się jednak, że nie na wszystkich działa ono pozytywnie...
KogHutt: (20:25)
słyszałeś? ten z patykiem i z simkiem
?
Tener: (20:25)
nie wiem
chyba nie
KogHutt: (20:26)
Patyk: X powiedziała, że mnie zabije, zgadnij jak ?
Kogut: Umrzesz z przemęczenia.
(20:27)
Simek: hm... jak to było...
(20:28)
kurde, nie pamiętam


Zaś co do matury... dokładnie za miesiąc jest pisemny polski. Jakoś nie chce mi się wierzyć w to, jak szybko ten czas przeszedł... trochę nostalgii wkrada się w te dni.

Ale cóż zrobić - teraz jest Czas Kiełbasy...


Tak na zakończenie link z kilkoma filmami:

http://video.google.com/videosearch?q=2lo

Do zobaczenia!

środa, marca 29, 2006

Czas... czas... czas...

...nie goni nas? Chyba jednak goni. Ostatnio zaczyna mi go bardzo brakować, a przynajmniej tej części, której nie wypełnia nauka czy inne zajęcia.

Wczoraj, dzis i jutro mamy rekolekcje - z tej okazji prezentuję wykonany dziś przy udziale Koguta oksymoron:



To tyle na dziś! Idę spać. Jutro sprawdzian z fizyki, pojutrze z matmy, popojutrze wyjeżdzam... a potem trzeba oddać plan prezentacji z polskiego! Argh!

sobota, marca 25, 2006

Za miesiąc matura...

Czy za dwa. Ostatnio tracę rachubę czasu. Chyba to przez to, że dużo dzieje się w moim życiu.
Niech komentarzem do dzisiejszego dnia będzie kod programu który napisałem wczoraj/dzisiaj.

#include "time.h"
#include "stdlib.h"
#include "stdio.h"

int main()
{
time_t czas;
for(;;)
{
czas = time(NULL);
if (czas > (1143243863+16200))
{
system("./foobar2000.exe metallica.fpl");
break;
}
sleep(100);
}
printf("Pobudka!!! Czas: %i\n",czas);
return 0;
}

Jeśli się komuś chce, niech spojrzy do dokumentacji funkcji time w ANSI C i sprawdzi co oznaczają wpisane wyżej liczby. Idę spać.

środa, marca 22, 2006

Najgorsze jest czekanie

I już po egzaminie...

Powiem Wam, że nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz wpompowałem w siebie taką dawkę adrenaliny. Najpierw było jakieś 45 minut czekania na egzamin teoretyczny. Jeden błąd, nic wielkiego, jakoś poszło. Później czekałem już trochę dłużej, będzie z godzinę. Plac zdałem.

Potem nastąpił irytujący czas oczekiwania w niedogrzanym pomieszczeniu, przy zepsutych automatach do kawy i batoników - szczęście że miałem coś do zjedzenia. W końcu, trzęsąc się trochę ze zdenerwowania, wsiadłem do niebieskiego fiata Panda, wyposażonego w elektrycznie ustawiane lusterka, instalację gazową, egzaminatora...


Na następny termin jeszcze się nie umówiłem.

poniedziałek, marca 20, 2006

"Sex for sale"

Blog mógł przez kilka dni odpocząć od mojej natrętnej obecności. Wyjazd do Zagórza i na narty do Młodych Buków (nie znam dokładnie pisowni czeskiej a nie chcę kaleczyć) nie pozostawił mi zbyt wiele czasu, szczególnie że pozostałą jego część spędziłem z moją rodzinką. Było fajnie :-)

A co do tytułu posta: dokładnie tak samo zatytułowana była nasza dzisiejsza kserówka z angielskiego... Tekst okazał się (zgodnie z przewidywaniami prof. Rutkowskiego :-) ) przysłowiowym kijem wsadzonym w mrowisko. Dyskusja zajęła nam całe dwie godziny angielskiego i jak rzadko która wznieciła niemałe emocje. Chyba największym problemem było ustalenie czy prostytucja jest szkodliwa czy nie. Moja odpowiedź jest twierdząca, lecz nie zamierzam jej tutaj uzasadniać. Dzisiejszy angielski wystarczy, kogo nie było niech żałuje ;-P

Swoją drogą, ciekawie jest obserwować, jak ludzie pod wpływem emocji tracą możliwość wyrażania najprostszych myśli i zapominają brzmienia podstawowych słówek. Ale dość już o tym.

Kolejnym ciekawym doświadczeniem dnia dzisiejszego była lekcja j. polskiego. Wraz ze zmianą tematu - rozpoczęliśmy poezję lingwistyczną - niektórym osobom poprawiły się nastroje. Różnica polega moim zdaniem na tym, że o ile wcześniej wysoce abstrakcyjne intepretacje wiersza były przekazywane z obrębie ławki, o tyle teraz możemy z czystym sumieniem podzielić się z nimi z naszą profesorką całkiem celnie trafiając w klucz. Taka poezja. Wspólnie z Patykiem i wyleczonym już z tęż... to znaczy... zapalenia gardła Lamą kontynuowaliśmy dzieło śmiesznych rysunków, nawzajem pisząc w swoich zeszytach. Z kolei Kogut wykazał się swoim destruktywnym charakterem: w chwili mojej nieuwagi porwał do ręki mój ołówek i - zanim zdążyłem zareagować - złamał go. Co ciekawe, wyglądało to na akcję nieświadomą... ale to chyba typowe dla niego.

Na zakończenie zamieszczam zdjęcie zrobione dziś w przerwie wspomnianego polskiego. Widnieje na nim dość zakurzona lampa wsadzona do wiaderka wraz z butelką. Zwróciła naszą uwagę ze względu na absolutny brak celu dla którego miałaby stać w kącie sali... czy też w jakimkolwiek innym miejscu. Jak mógłby spotworzyć jakiś p... :

"Lampa, która jest i butelka która jest jak lampa"

stoi
po co?
co?
wiadderko.


.Cin op




Aha, jeszcze jedna rzecz. Byłoby mi miło przeczytać Wasze komentarze.

czwartek, marca 16, 2006

Armia wzywa!


Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo nie lubię chadzać do wszelkiej maści urzędów. Dziś przyszło mi, niestety, przyjść do badania na komisję rekrutacyjną. Dostałem "A" i mam przed sobą perspektywę 6 tygodni wyciętych z życiorysu (dziś były to na szczęście jedynie 3 godziny) po 3 roku studiów. Co za kraj...

środa, marca 15, 2006

Mroczna fizyka

Wiele osób twierdzi że sylwetka przechadzającego się nowego fizyka jest... mroczna. Sami oceńcie... zdjęcie zrobione od tyłu, aby nie przerazić wrażliwych czytelników ;-)

wtorek, marca 14, 2006

Żyrafa... płonąca!



... bo jaka by miała być inna ;-) ?

Niestety nie potrafie jej narysować zbyt dobrze. Cóż, rysunek wymaga lat ćwiczeń, a tych nie mam za sobą.

Ta narysowana jest w zeszycie do polskiego :-)

poniedziałek, marca 13, 2006

Pierwszy post

Tytuł tego posta jest, zaiste, niewymyślny. Jednakże ponieważ nic innego nie przychodzi mi głowy, taki tytuł pozostanie... Niech będzie ten post pewnym wprowadzeniem do całości bloga.

Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem utworzenia czegoś w stylu pamiętnika. Jako że papier uważam za raczej nietrwały środek przenoszenia informacji (a na pewno łatwo jest go zgubić...) więc od początku stawiałem na zapis elektroniczny. Jeżeli ktoś jest ciekaw jak doszedłem do Bloggera niech śmiało pyta. Większość chyba nie bardzo.

Cóż znajdzie się w tym blogu? Muszę ostrzec, że niektóre moje posty mogą okazać się mało zrozumiałe. Zdażać się też będzie, że niektóre z nich będą niezrozumiałe. Liczę się także z tym, że niektóre będą rozumiane nieprawidłowo. Dlatego proszę nie wysuwać pochopnych wniosków i raczej skontaktować się z autorem niż z prokuraturą... czy też zakładem psychiatrycznym ;-)

Mam zamiar opisywać w blogu różne rzeczy, czasami zamieszczać linki do programów, zdjęcia... zobaczycie sami.

Zapraszam :-)

Autor.